Chciałam wykonać zabieg korekty warg sromowych od tak dawna, jak pamiętam. Aż w końcu, po wnikliwej analizie znalazłam odpowiedniego lekarza oraz klinikę i zdecydowałam się. Zabieg odbył się w znieczuleniu miejscowym.
Jestem szczęśliwa, że podjęłam taką decyzję, polecam wszystkim panią doktor i klinikę. Potrzeba było trochę cierpliwości, ponieważ cała procedura z gojeniem i powrotem do normy trwała ok. 7 tygodni, ale warto było.
A było to tak:
Po lekkim śniadaniu i porannej kawie koło południa zgłosiłam się na zabieg. Zabieg laserowy odbył się w znieczuleniu miejscowym i trwał ok 1,5 godziny. Samo znieczulenie nie było przyjemne, ale można je porównać do znieczulenia u stomatologa – kilka małych rozpierających wkłuć, a potem komfort do samego końca.
Po zakończeniu zabiegu pani doktor zaaplikowała mi dodatkowy zastrzyk znieczulający (już zupełnie bezboleśnie), który wydłużył czas mojego znieczulenia i pozwolił na spokojny powrót do domu. Dodatkowo dostałam doustne leki przeciwbólowe, które zabezpieczyły mnie w momencie, gdy ustąpiło już znieczulenie miejscowe.
Po południu wróciłam do domu, brałam paracetamol i ibuprofen. Ból był do zniesienia. Cały czas w ciągu dnia robiłam sobie zimne okłady, brałam tabletki z arniką i antybiotyk. W Klinice do do pielęgnacji rany pooperacyjnej otrzymałam specjalną emulsję ułatwiającą gojenie się ran.
Następnego dnia dużo odpoczywałam i wykorzystywałam swój wolny czas przed powrotem do pracy. Wzięłam normalny prysznic i kilka razy umyłam się w miejscach, zmywając z rany zaschniętą krew. Po każdym umyciu dokładnie osuszałam krocze delikatnym zimnym nawiewem z suszarki oraz pryskałam płynem dezynfekującym. Aby rana dobrze się goiła, powinna być czysta i sucha.
Po pierwszym dniu okolica była spuchnięta, ale nie aż tak, jak widziałam to na zdjęciach w internecie.
Po 2 dniach poczułam się jakbym była nieco uwięziona w domu. Pogoda była piękna, ja czułam się zupełnie dobrze i mogłabym gdzieś wyjść. Wolałam jednak nie ryzykować i nie zrobić czegoś, co będzie miało wpływ na przebieg mojej rekonwalescencji, więc zostałam w domu. W domu nic mi nie dolegało, więc postanowiłam, że posprzątam. Po 2 godzinach aktywnych domowych czynności na wkładce pojawił się ślad krwawienia, a obrzęk warg sromowych zrobił się dużo większy. Lekarz ostrzegał mnie, że chodzenie może zwiększać obrzęk, ale nie spodziewałam się, że aż tak bardzo. Wystraszyłam się, zrobiłam zdjęcie i wysłałam MMS do pani doktor. Odpisała, że wszystko jest w zakresie normy, ale żebym jak najwięcej odpoczywała. Taki obrzęk może spowodować rozejście się rany i kolejne powikłania. Postanowiłam, że już dalej będę ściśle przestrzegać zaleceń.
3 dni po zabiegu moje wargi sromowej nadal wyglądały jak wczoraj, były bardzo spuchnięte i do tego prawa zrobiła się sina. Szwy ciasno opinały się na brzegach rany, wyglądały jak baleron. Trochę się tym załamałam i poczułam rozczarowana, bo miałam nadzieję, że będą one ukryte. Do tego dyskomfort zaczęły mi sprawiać wyrastające małe włoski łonowe, których nie mogłam dobrze wydepilować.
4 dnia po zabiegu, chociaż wygląd znacznie się nie zmienił, miałam wrażenie, że jest lepiej. Szwy były już mniej ciasne. Rana zaczynała trochę swędzieć. W takiej sytuacji pani doktor zaleciła mi doraźne smarowanie specjalną maścią ze sterydem. Rzeczywiście po 2 krotnej aplikacji poczułam zdecydowaną ulgę.
5 dnia po zabiegu nie stwierdziłam wyraźnej różnicy w wyglądzie. Jednak podczas kąpieli zauważyłam niewielkie ok. 3 mm rozejście się rany. Miałam zabieg polegający na prostym ścięciu warg sromowych mniejszych połączony z plastyką łechtaczki. W miejscu szwu łączącego wargę sromową z wyciętym nadmiarem łechtaczki pojawiło się rozejście o żółtawym dnie. Nie było bardzo bolesne, miejscowo może trochę bardziej obrzęknięte i nic się z tego nie sączyło. Ponownie skontaktowałam się z lekarzem, ponieważ zaczęłam obawiać się o jutrzejszy dzień, gdyż muszę wrócić do pracy. Mam pracę biurową, ale długie siedzenie nie jest dla mnie komfortowe. Pani doktor ponownie mnie uspokoiła i powiedziała, że takie rozejście się rany nie ma wpływu na efekt końcowy, a żółta powierzchnia dna ranki to włóknik – czyli prawidłowe gojenie się tego rodzaju rany. Ponadto wytłumaczyła mi, że po zabiegu wykonywanym laserem brzeg rany przez pierwsze 2 tygodnie może wyglądać tak, jakby chciał się rozejść, co ma związek z termicznym działaniem lasera, mówiąc innymi słowy z kontrolowanym oparzeniem, które powstaje podczas zabiegu. Jest to efekt zamierzony, gdyż stan zapalny powstający na brzegach rany stymuluję tkanki do lepszego gojenia. Dlatego efekt końcowy po zabiegach wykonywanych laserem jest lepszy niż po tych wykonywanych zimnym nożem chirurgicznym.
Po 5 dniach wolnych musiałam wrócić do pracy. Gdybym mogła, zarezerwowałbym sobie tydzień wolnego. Czułam się o wiele lepiej, może trochę bolało jak siadałam. Nie oglądałam się już w lusterku, co też zaleciła mi pani doktor. Szczerze mówiąc dobrze to na mnie wpłynęło, bo przestałam o tym myśleć i wróciłam do problemów dnia codziennego. Stosowałam się do zaleceń, myłam , suszyłam, wietrzyłam i dezynfekowałam ranę. Wieczorem po pracy przyłożyłam zimny okład, a na noc w miejscu rozejścia nałożyłam gazik z maścią z antybiotykiem. Ból pojawiał się tylko wtedy, gdy poruszałam się w określony sposób, więc unikałam pozycji, które sprawiały mi dyskomfort. Miałam wrażenie, że ten ból związany był z ciągnięciem szwów.
Tydzień po operacji po kąpieli zauważyłam ślad świeżej czerwonej krwi. Pomyślałam, że może szew się zerwał. Natychmiast przyłożyłam zimny okład i lekko przycisnęłam go do rany. Trzymałam tak ok. 10 minut. Krwawienie ustąpiło. Chciałam sprawdzić w lusterku, czy coś się stało, ale nawet nie potrafiłam zidentyfikować miejsca, które krwawiło. Uznałam, że wszystko jest ok i poszłam spać. Cała ta sytuacja źle wpłynęła na mój nastrój i chciało mi się płakać.
8 dnia po operacji po stronie, na której dzień wcześniej zauważyłam niewielkie krwawienie, zaczęłam odczuwać większy ból przy dotyku i ucisku, niż po stronie przeciwnej. Ponownie zaczęłam przykładać sobie okłady i wzięłam lek przeciwbólowy. Byłam spokojniejsza, gdyż następnego dnia miałam zaplanowaną wizytę u lekarza i zdjęcie szwów.
9 dzień
Byłam dzisiaj na wizycie. Lekarz całkowicie mnie uspokoił. Powiedział, że obrzęk jest rzeczą naturalną, a jedynym objawem, który go niepokoi jest to, że ból się zwiększył, a nie zmniejszył. Z tego powodu dostałam antybiotyk na kolejne 5 dni na wypadek, gdybym miała infekcję. Rana goiła się dobrze, zalecono mi noszenie luźnej odzieży i odpoczynek. Na szczęście udało mi się dziś pracować w domu, więc myślę, że dużo mi to dało. Przestałam też nosić wkładkę, ponieważ stwierdziłam, że to ona ociera moje obolałe miejsca.
2 tygodnie
Pierwszy tydzień był piekłem. Ale odkąd wróciłam do antybiotyków, bardzo się poprawiło. Moje niewielkie rozejście szwu też się zrosło. Te miejsca wciąż są tkliwe.
Opuchlizna bardzo się zmniejszyła, prawie widzę, jak to będzie wyglądać. Ogólnie poprawa. Nadal siedzę na poduszce w kształcie koła, bo nie chcę, żeby coś dotykało lub ocierało ranę.
3 tygodnie
Teraz mogę chodzić lepiej, a siedzenie jest wygodniejsze. Myślę, że za tydzień będzie całkiem normalnie. Patrząc na inne przypadki z internetu wygląda na to, że moje gojenie trwało dłużej niż przeciętnie. Znów czuję się normalnie. Wygląda dobrze. Myślę, że jedna strona jest jeszcze nieco bardziej spuchnięta niż druga, ale już teraz oceniam efekt jako bardzo dobry.
4 tygodnie
Chodzenie jest teraz całkowicie normalne i mogę siedzieć wygodnie. Nadal okolica jest delikatna. Obrzęk całkowicie ustąpił.
7 tygodni
Wszystko wróciło do normy. Jestem szczęśliwa …